"Nowiny Codzienne" z czwartku 11 sierpnia 1932 r. (nr 109) donosiły:
Popłoch na letniskach
Nagły przyjazd sześciu komorników do Skolimowa
Trzy czwarte mebli pod sekwestrem
Od pierwszego sierpnia wszelkie egzekucje zaległości podatkowych prowadzone przez gminy miejskie, zostały przejęte przez władze skarbowe. Nikt jednak z pośród płatników nie mógł przypuszczać, by władze skarbowe tak szybko i tak energicznie wzięły się do pracy.
To też wielką niespodzianką dla mieszkańców letnisk podmiejskich, zwłaszcza Skolimowa, był wczorajszy przyjazd sześciu egzekutorów skarbowych, zaopatrzonych w szerokie pełnomocnictwa, na których podstawie przystąpili do ściągania wszelkich podatków od właścicieli will.
Willa - pensjonat “Kowalewo” (na pocztówce błędnie p. Kowalskiej) |
Nietrudno sobie wyobrazić panikę, jaka wynikła z tego powodu. Sekwestratorzy w asyście policjantów i funkcjonariuszy gminnych obchodzili wille, żądając natychmiastowego zapłacenia zaległych kwot, w przeciwnym razie grozili zabraniem rupieci. Groźby te zdenerwowały w najwyższym stopniu lokatorów - letników. Perspektywa pozostania bez mebli, z którymi mieszkania są odnajmowane na okres letni, była smutna. Pomyśleć tylko! Letnik, pozbawiony łóżek, musiał by sypiać w hamaku lub na podłodze, zamiast krzeseł używałby skrzynek po węglu, a zamiast stołu — koszów i waliz, sprowadzonych z Warszawy.
Jeziorka w Skolimowie. Fot. Henryk Poddębski |
Okazało się, że zaległości podatkowe są tak wielkie, iż 75 procent mebli z will trzeba byłoby zabrać. Gdyby je złożono w jedno miejsce, powstałaby góra, sięgająca śnieżnych szczytów Mont Blanc.
Po stwierdzeniu takiego stanu rzeczy, egzekutorzy wyjechali z niczym, w celu złożenia raportu swoim władzom. Zapowiedzieli jednak że po piętnastym wrócą. Sytuacja jest nadal poważna.
Wieść o Skolimowskim najeździe rozniosła się szybko po innych letniskach. Na linii otwockiej z tego powodu panuje ogólne przygnębienie. Oczekiwano są nowe ekspedycje już w dniach najbliższych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz