wtorek, 28 czerwca 2016

Niespodziewane spotkanie - Władysław Byrka

Na jednym z portali aukcyjnych kupiłem pocztówkę wydaną w 1909 r. przez Salon Malarzy Polskich w Krakowie. Jest to pocztówka noworoczna autorstwa Adama Setkowicza. 



Została napisana 30 grudnia 1910 r. do ... Władysława Byrka vicesekretarza Ministerstwa Finansów w Wiedniu. Życzenia podpisali Ignacy, Karolina, Kazimiera, Edzio, Stanisław, Maryja, Eliza, Hanka (jeżeli dobrze odczytałem podpisy).


Kim był Władysław Byrka?


Urodził się 4 czerwca 1878 r. w Samborze. Ukończył tutaj gimnazjum, następnie Wydział Prawa Uniwersytetu Lwowskiego. Po studiach odbył służbę skarbową przy starostwach w Samborze, Horodence i w Krajowej Dyrekcji Skarbu we Lwowie. W latach 1906-1907 był kierownikiem działu budżetowego Ministerstwa Skarbu w Wiedniu. W 1909 r. uzyskał doktorat.

Zdjęcie ze zbiorów NAC

Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę był kierownikiem Ministerstwa Skarbu w rządzie Jędrzeja Moraczewskiego (16.11.1918 r.-16.01.1919 r.), następnie do 1920 r. wiceministrem w resorcie skarbu. W 1920 r. został dyrektorem Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej. W latach 1920-1924 był dyrektorem Zakładu Kredytowego Miast Małopolskich w Krakowie, w latach 1929-1936 dyrektorem Izby Przemysłowo-Handlowej we Lwowie, w latach 1936–1941 prezesem Banku Polskiego. 

Od 1922 r. był posłem na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej I, II, III i IV kadencji, przewodniczącym sejmowej Komisji Budżetowej (1922–1927), sejmowej Komisji Skarbowej (1928–1930), wicemarszałkiem Sejmu w latach 1935–1936.

We wrześniu 1939 r. ewakuował się wraz z Bankiem i rezerwami złota Banku Polskiego do Paryża, następnie do Londynu. 
Zmarł 27 września 1945 r. w Edynburgu.

Warto przypominać zasłużonych Polaków. Pretekstem może być nawet pocztówka, chociaż adresata odkryłem dopiero po zakupie ... 

wtorek, 21 czerwca 2016

150 lat obrazu "Rejtan - Upadek Polski"

    W listopadzie 1866 r. Jan Matejko zakończył malowanie obrazu "Rejtan - Upadek Polski" (inny tytuł "Reytan na sejmie warszawskim 1773 r.").
   Obraz jeszcze przed publicznym wystawieniem spotkał się on z krytyką krakowskich konserwatystów. Zarzucano mu m.in. aktualną wymowę polityczną. Skrytykował Matejkę m.in. hr. Stanisław Tarnowski i Lucjan Siemieński. Do walki starano się wciągnąć - bez skutku - hr. Ksawerego Branickiego (namawiano go, aby kupił obraz a następnie zniszczył). Z kolei gen. Władysław Zamoyski próbował nie dopuścić do tego, żeby obraz znalazł się na paryskiej wystawie malarstwa. Nie pomógł też sprzeciw paryskiej emigracji, skupionej wokół ks. Adama Jerzego Czartoryskiego. 


     Wbrew wszystkim przeciwnościom obraz został pokazany na Wystawie Powszechnej w Paryżu w 1867 r. Oponenci musieli dodatkowo przełknąć gorzką pigułkę jaką było nagrodzenie obrazu złotym medalem I klasy. W tym samym roku artysta został odznaczony krzyżem rycerskim zakonu Franciszka Józefa. I to jeszcze nie koniec. Zachwycony cesarz Austrii Franciszek Józef zakupił go do swoich zbiorów. W 1918 r. rząd niepodległej Rzeczypospolitej odkupił płótno i przekazał je do zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie. We wrześniu 1939 r. zagarnęli go Niemcy i w 1944 r. wywieźli z Warszawy. Po wojnie został odnaleziony we wsi Przesieka koło Jeleniej Góry. 
   Obraz przedstawia sytuację, jaka miała miejsce 21 kwietnia 1773 r., w trzecim dniu obrad sejmu rozbiorowego na zamku w Warszawie. Na mocy jego postanowień Prusy, Rosja i Austria dokonały podziału części ziem polskich. Centralną postacią obrazu jest poseł ziemi nowogródzkiej Tadeusz Reytan[1], który w geście rozpaczy próbuj zapobiec haniebnemu wydarzeniu, jakim jest rozbiór Ojczyzny. Przypisuje mu się słowa: Chyba po moim trupie.


    Na obrazie zostali przedstawieni także Adam Poniński, Stanisław Szczęsny Potocki (w rzeczywistości nie było go na sali sejmowej), Franciszek Ksawery Branicki, Franciszek Salezy Potocki (w trakcie obrad sejmu już nie żył), Karol Stanisław Radziwiłł "Panie Kochanku", Michał Fryderyk Czartoryski, Michał Jerzy Poniatowski, Samuel Korsak (autoportret Matejki). Hugon Kołłątaj (przebywał wtedy na studiach w Wiedniu i Rzymie), poseł rosyjski kniaź Nikołaj Repnin (nie było go, posłem nadzwyczajnym i ministrem pełnomocnym Rosji był wówczas Otto Magnus von Stackelberg). Obok widać Izabelę Lubomirską i Izabelę Czartoryską. 


[1]Po sejmie rozbiorowym, Reytan wyjechał na Litwę. 8 sierpnia 1780 r. popełnił samobójstwo.

wtorek, 14 czerwca 2016

Hel - 88 lat temu

Dzisiaj coś dla miłośników odpoczynku wakacyjnego na półwyspie helskim.
W 1928 roku Magdalena Samozwaniec tak opisywała swój pobyt na Helu:

Magdalena Samozwaniec, koniec lat dwudziestych XX w.
Zdjęcie ze zbiorów NAC

Poniedziałek
Hel jest cudowny. Ten wybór miejsca jest rozczulający. Przyszło mi na myśl, patrząc na te dwa morza, tak nic nie podobne do siebie, że przyjemnie byłoby mieć takich dwóch mężów żyjących w zupełnej zgodzie ze sobą. Jednego łagodnego ciepłego ślamazarę o bardzo spokojnym temperamencie, jak pełne morze zasłonięte półwyspem od wiatrów, a drugiego ognistego bałwana zmiennego i burzliwego, jak morze od strony zatoki. [...] Jedno morze pachnie jodem i śledziem, drugie nęci bałwanami i stojącą w przystani "Jadwigą". - Jadwiga jest to okręcik pasażerski, niewiele większy od córeczki Marszałka i dlatego zapewne nazwany jej imieniem. Na Helu do szyku należy być brudnym jak kominiarz. Na świeżo przybyłego czystego jeszcze gościa spoglądają heleni z odrazą. [...]

S/s Jadwiga. Zdjęcie ze strony postcard.com.pl

Wtorek
[...] Wyjście w pyjamie do restauracji na śniadanie albo zgoła w przewiewnym deshabillu nie dziwi nikogo; za to nieprzyzwoicie wygląda dama, która włoży na siebie pończochy i kapelusz. Prawie gołe girlsy, w kolorowych beretach, wytykają palcami ubraną od stóp do głów osobę i chichoczą w opalony kułak. [...] Nigdzie na świecie nie spotka się tylu znajomych, co na Helu. [...] Bałtyk, sądząc po menu w mniejszych pensjonatach, nie jest wcale siedzibą ryb, ale gniazdem wołów, cieląt, świń i o nieokreślonym smaku wilków morskich. Kurczęta, kaczki, jaja nie pływają niestety po naszym morzu; jest ono ojczyzną jedynie zwierząt ssących. Z ptaków mamy tu tylko mewy. [...]

"Sprzedaż fląder" na Helu. Zdjęcie z tygodnika "Świat"

Środa
Jedną z najbardziej rozczulających rzeczy na Helu są ogłoszenia, które sobie goście przylepiają na drzewach. Na jednym drzewie przed willą widnieje napis groźny w treści: "Uwaga! - Tu jest pies, który gryzie!" - Jest to świetny sposób na wierzycieli i jak wrócę do Krakowa, nie omieszkam go skopiować. [...] Plaża na Helu, ta najswobodniejsza plaża na świecie, gdzie ludzie jak w raju chodzą zasłonięci jedynie jakąś blagą, tylko że nie z liści lecz z trykotu, posiada bardzo nieznaczną ilość ostrzeżeń i zakazów. [...] 

Plaża na Helu w 1928 r. Zdjęcie ze strony fotopolska.eu
"Kobiecy herszt na plaży" na Helu. 
Zdjęcie z tygodnika "Świat"

Co do przyjemności i zabaw, to ma ich Hel pod dostatkiem. Przede wszystkim największą atrakcją jest bezsprzecznie "Lwia Jama", która odznacza się brakiem lwów, ale która za to bardzo jest uczęszczana przez lwice o bujnych grzywach, złapanych w kolorowe siatki. Nieliczni pogromcy karmią lwice surową szynką i rybami. Gdy funkcja karmienia zostanie ukończona, pogromcy porywają tresowane lwice w dziki tan, do którego przygrywa prawdziwa kocia muzyka. [...] Druga atrakcja - to przyjazd do przystani statku "Gdańsk". Goście, którzy mają szczęście znajdować się na pokładzie tego okrętu, wiedzą już, co ich czeka, gdy statek przybije do przystani. Oto z uliczek i zaułków Helu pędzi na nich wyjąca banda tubylców, która w krótkim czasie zdobywa okręt, depcząc i tratując nieszczęśliwych podróżników. Powodem napadu tej tłuszczy jest dancing w barze okrętowym. A jednak gdybym miała sobie gdziekolwiek nad morzem kupować grunt i budować willę, to bym napewno wybrała Hel z jego dzikością, swobodą, drzewkami, jak z japońskich sztychów, i splendorem pełnego morza.

S/s Gdańsk przypłynął na Hel. Zdjęcie ze strony postcard.com.pl



Tekst za: M. Samozwaniec, Wywczasy nad polskim morzem (Z pamiętników gościa), "Świat" nr 33 z 18 sierpnia 1928 r.

wtorek, 7 czerwca 2016

Bolesław Kon - zapomniany pianista


Mija właśnie 110 lat od urodzenia i 80 lat od śmierci jednego z laureatów Konkursu Chopinowskiego.


Bolesław Kon. Zdjęcie ze zbiorów NAC


Bolesław Kon urodził się 9 grudnia 1906 r. w Warszawie, w rodzinie w której nie było tradycji muzycznych. Podczas I wojny światowej uczył się w Konserwatorium Moskiewskim u Konstantego Igumnowa. W latach 1924–1928 studiował w Polsce: w Wyższej Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie (klasy Bolesława Domaniewskiego i Aleksandra Michałowskiego) i w Konserwatorium Warszawskim (klasa Zbigniewa Drzewieckiego). Następnie przeniósł się do Krakowa, gdzie w latach 1929–1931 był profesorem w klasie fortepianu w Konserwatorium Towarzystwa Muzycznego. W tym czasie koncertował także w wielu miastach Polski. W 1932 r. wziął udział w II Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina. Dotarł do finału, gdzie zajął III miejsce. Otrzymał też nagrodę dla najlepszego Polaka w konkursie.

Bolesław Kon przy fortepianie. Zdjęcie ze strony pl.chopin.nifc.pl

W 1933 r. zwyciężył w Międzynarodowym Konkursie Muzycznym w Wiedniu. Występował w Polsce i wielu krajach europejskich (Francja, Holandia, Włochy, Rumunia, Austria i Węgry). W jego repertuarze były utwory m.in. Siergieja Rachmaninowa i Fryderyka Chopina. 10 czerwca 1936 r. popełnił samobójstwo w Warszawie.